niedziela, 1 grudnia 2013

słowo klucz : toksyczne.



Please won't you leave

me alone so I'll go


Don't you bother


to attempt or I'll scream


I will just wait


for the sun to rise again




Stop


Your heartbeat will fall


and I


will cry until you wake up



Stop


your heartbeat will fall


and I


will cry until you wake up



Please won't you leave


me alone so I'll go


Don't you bother


to attempt or I'll scream


I will just wait


for the sun to rise again



Stop


Your heartbeat will fall


and I


will cry until you wake up




Stop


Your heartbeat will fall


and I


will cry until you wake up




Karzą mi malować to czego chcą. przez nich nie chce mi się. i 

w końcu stała się ta okropna rzecz. znów przełykam ślinę z 


trudnością? a może to migdałki? bo ponoć żyję ze stałym 


zapaleniem. co ja teraz zrobię? nie mam kontroli. czyż to nie 


jest najgorsza rzecz jaka może się przytrafić? nie znoszę 


dorastać. zdawać sobie sprawę, że zmieniam drogę którą idę. 


Ja jestem po prostu zmęczona. mdli mnie gdy pomyślę jaką 


szarość wpuściłam do 


mojego życia. szczególnie, że wiem na jakie kolory mnie stać. 


Ja nie wiem co się stanie. I mam ogromne wyrzuty sumienia, 


bo mam nadzieję, że 


tym razem coś się stanie. A są tylko dwa wyjścia a w jedno 


straciłam wiarę podczas 


tego niekończącego się snu. nie mojego. 

wtorek, 18 czerwca 2013

65 days of sadnees.

nie wiem co ja tu robię. mam nadzieję że tak długo mnie tu nie było że nikt już nie czyta. oby. bo czasem nie chcę mi się mówić prawdziwych rzeczy a nawet samo pisanie ich w dzienniku boli. kotłują się we mnie. heh. nie znoszę ich. powoli mnie zabijają wieczorami, gdy już odłożę książkę i słyszę równy oddech Agi. w tedy są takie ogromne, a ja taka mała i krucha. szczególnie teraz, gdy jestem wykończona i ciało mówi mi nie. nie mogę czytać, oglądać filmu. od razu zasypiam. nie wiem jak dostałam się tu i nie wiem skąd mam na to siłę. nie wiem czy wypisanie moich obaw pomoże. Boże... żeby pomogło.
to będą ciężkie dwa tygodnie, to będą ciężkie wakacje a po wakacjach ciężki rok. a po tym roku już będę prawie dorosła i będą do mnie mówić 'proszę pani' w sklepach. i dalej będę sama. a może nawet nieszczęśliwa. wiele się zmieniło u mnie. na dobre. ale czy to nie jak budowanie wieży z kart. znam siebie i wiem czego boję się na prawdę. nie mówię nic na głos bo wszyscy wtedy myślą że oczekuję rady. nie oczekuję. nic nie oczekuję. po prostu się boję.
boję się że podejmę złe decyzje. boję się własnego wieczoru. wiem że tego nie wytrzymam. wiem że pewnego dnia usiądę i spytam się siebie gdzie jestem i czy jestem szczęśliwa. jeśli nie odpowiem 'na swoim miejscu' i 'tak' rozpadnę się na kawałeczki. Boże, nic mi już nie pomoże. żadna rada, żaden uśmiech. nawet najpiękniejszy i najbardziej wymarzony. jestem na przegranej pozycji. chyba pod każdym możliwym względem. boję się przytłaczającego mnie czasu i ogromnej ilości przeszkód, które będę musiała przeskoczyć sama. sama naleźć sobie przyszłość i sama się w niej umiejscowić. jestem na przegranej pozycji. bo nie wieżę w to że rodzice mi pomogą, że siostra zobaczy różnice między nią a mną. albo się uda albo nie. nie powinno mnie tu być. nie napiszę ani słowa więcej bo przytłacza mnie ilość zła jaka w tym wszystkim jest. a opublikuję to bo pewna 6-latka nauczyła mnie, że nie wolno rezygnować z tego, co się już zrobiło. co za ironia...
jestem wycieńczona.

piątek, 5 kwietnia 2013

ooooooh!


Muszę malować! Ochhhh! pamiętam jak w wakacje zarywałam noce i kładłam się o 6. cały czas malowałam i słuchałam muzyki! uwielbiam zapach tych farb! Bardzo chce mi się płakać. Bo oddalam się od tego co kocham najbardziej, co nigdy nie zawiedzie. Nie chcę by ktokolwiek przeżywal to, co ja teraz. muszę to zmienić. potrzebuje zeszytu z lichą okładką, który będzie potrzebował i mnie. potrzebuje farbek z supermarketu. potrzebuje czarny pisak, który nie rozpuści się od wody i farb. potrzebuję nocnej ciszy i uwagi, którą poświęci mi papier i różowe farbki.
Nie potrafię już marzyć o niczym innym, bo czuję że ta część mnie jest bliska samo destrukcji. Nie mogę pozwolić jej odejść, prawda? nie mogę?



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

świat jest zły i nikt nie wmówi mi, że nie.

Nie wiem po co tu jestem. Nie wiem dlaczego tu wróciłam. Dlaczego?
Czasem wydaje mi się, że jestem najbardziej żałosnym człowiekiem na świecie. Staram się pielęgnować swoje cechy charakterystyczne, ale tym samym zmieniać się na lepsze. Otworzyć się...
Ale nic się nie dzieje. Utknęłam w Polskiej Syberii, na początku kwietnia, który nie wniesie nic do mojego życia. Ach te moje rozterki...
Boję się że nie wytrzymam, że wybuchnę, bo siedzi we mnie tyle emocji, niespełnionych marzeń, miłości, radości - komu ja mam to dać? Komu to podarować, z kim się podzielić.
Czasem mam tak, że zastanawiam się jak to jest, że ja się jeszcze trzymam kupy, a innym razem myślę, że nie mogę się tak obarczać, że może tak powinno być i powinnam o tym wszystkim zapomnieć. Wiem, że to nie ma sensu. Wiem też, że nie będzie miało, dopóki coś się nie zmieni, coś na co nie mam wpływu.
Jakim cudem jeszcze się nie rozpadłam?
Doceniam to, że może być tylko gorzej, dlatego trzymam się tego co mam. Kto mi pomoże o tym zapomnieć?

nie spałam dziś całą nic. oficjalnie ze względu na
bolące oko, ale nie oficjalnie - złożyło się na to
wiele czynników. 

wtorek, 26 lutego 2013

unknow.

fuck fuck fuck.
 mogłam Cię dotknąć!  a teraz, teraz nie wiem gdzie jesteś...

mówią, że mam mieć oczy 
otwarte... 

niedziela, 17 lutego 2013

obcy.

Spędziłam z Ewą i Martą ponad dwie godziny na gadaniu i uważam że to zdecydowanie za mało. Nie widziałyśmy się tyyydzień. Temat o śmierci był najlepszy <3

No i Ewa wręczyła mi dziś całą sagę "Szeptem" (oprócz pierwszej części, którą teraz czytam). Muszę ją szybko przeczytać. Czytam drugi raz bo mam taką zasadę, że kiedy po, powiedzmy, miesiącu po skończeniu czytania sagi kupuję kolejną część, czytam całą od nowa xD No i po roku z tzw "odrzutów" kupiłam ostatnią cześć "Szeptem". Książka strasznie mi się podobała gdy czytałam ją za pierwszym razem ale jakoś za drugim, wszystko wydaje się jałowe. A uważam, że dobra książka, podoba się nawet gdy czytamy ją po raz setny. Zatem tą sagę uznaję za średnią. ^ ^
Zaraz po "Szeptem" muszę przeczytać "Na chybił trafił", kolejna którą kupiłam z odrzutów. No i Marta dziś powiedziała, że kupiła zakończenie "Błękitnokrwistych". Zachęciła mnie tym do ponownego przeczytania sagi. 
Przy okazji przypomniałam sobie o obietnicy, jaką sobie złożyłam w wakacje. Miała po raz kolejny zajrzeć do Harrego. Nie mogę tego odwlekać w nieskończoność. 
Wciągnęły mnie jeszcze TheVampire Diaries. Chciałam przeczytać książkę. 
No i jeszcze "Pięknie Istoty", "Wrzos", "Igrzyska Śmierci"... I jeszcze nieszczęsny "Zmierzch". Strasznie stęskniłam się za "Upadłymi" i "Dziedzictwem Mroku"... Z chęcią przeczytałabym też "Bezduszną"

KIEDY JA TO WSZYSTKO PRZECZYTAM?!,
dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego ile mnie czeka pięknych godzin czytania. 

nienawidzę szkoły. 

wtorek, 12 lutego 2013

będziesz wolna?

Znowu jestem chora.
Nigdy nie zdarzało mi się tak często chorować. To drugi raz w ciągu dwóch miesięcy. Dotąd choroby w ciągu roku szkolnego nie zdarzały się.

Więc zaczęło się chorowanie razem ale osobno przez skype'a z Ewą. Kiedy moje leki przestały działać i gorączka zaczęła się podnosić Ewa zaczęła się nudzić więc postanowiła pośpiewać. Na początku nuciła, to było nawet fajne. Uspakajające. Niestety po chwili zaczęła głośno "jęczeć". Ten diabelski pomiot zaczął śpiewać jak obleśny pijak. Głowa mi pękała. Właściwie, to chyba rzeczywiście pękła.

Ja chcę iść do szkołyyyy! BŁAGAM. zaraz oszaleję.

http://www.youtube.com/watch?v=gJEoxeW7JvQ&list=PLXftK5B-qHvxn_Btgmd9mHkZdOj0ul2PG&index=11

mimo tego, że to nie ma sensu,
jest mi potrzebne.


sobota, 9 lutego 2013

nawet tysiąc lat.

Co powiecie na weekend?
Z przyjemnością zakończyłam następny tydzień nauki. Z ogromną obawą przywitam nowy.

Jestem mistrzem w dziedzinie użalania się nad sobą i nic mnie nie usprawiedliwia. Jestem książkowym przykładem egoizmu. I te słowa, które przed chwilą napisałam nie ją użalaniem się. Są przyznaniem prawdy.
Tymczasem muszę zrobić lekcje i pomóc mamie.

mimo wszystko jest ok.
nie ma się czym martwić, prawda? 

czwartek, 7 lutego 2013

out o your skin,

Grodzisk Wielkopolski to ośrodek anomalii pogodowych całego kraju. To jest nasz wniosek po dzisiejszej lekcji geografii. Było miło i wszyscy, nie wyłączając p.Moniki, nienawidzimy Azji.

Lekcje minęły szybko a na dodatek ominęły mnie dwie ostatnie, w tym kartkówka z matmy. ^ ^ Na religii dowiedziałam się, że moja postawa to "czysty egoizm". To znaczy p.Małgorzata (nie wiedziałam, że ma tak na imię. xd) nazwała tak wszystkich ale dotknęło mnie to!
Na angielskim śpiewaliśmy sobie:http://www.youtube.com/watch?v=6_wzDu-GJLY. Na historii p.Dorotka dostawała epilepsji a później wymknęłam się ze szkoły i poszłam sobie do lekarza.

Dziś czeka mnie jeszcze szkolna dyskoteka. Nie chce mi się iść bo no cóż... jest wiele powodów. Np. nie umiem tańczyć, nie umiem tańczyć i ... nie umiem tańczyć. Ale jeszcze trochę i przyrosnę do łóżka, a sensem mojego życia będzie nauka <3

Druga TVD jest nudna. Ale trudno.

No i skończyłam czytać The Host. To na serio super książka. Zapada w pamięć i czekam na film. Baaaardzo się cieszę, że udało mi się przeczytać książkę przed filmem ^ ^





środa, 30 stycznia 2013

Luksusowy.

Kocham taką pogodę.
Wolę roztapiający się śnieg, padający deszcz i wiatr niż piękny zimowy widok.
Tęskniłam za widokiem trawy, która może nie jest w letnim kolorze ale mnie zadowala chociaż to.
Jestem wymęczona trzema matematykami. Nic mi nie wychodziło, żadne zadanie. Nie wyłączając tego z kartkówki.
Jestem na siebie wściekła. Bo czegokolwiek bym nie robiła, jakkolwiek bym się nie starała moja ułomność mózgu jest nieuleczalna. Wstydzę się swojej dysleksji. Robię błędy niczym analfabeta. Już nie mówię o błędach ortograficznych bo z kiedy dużo piszę zazwyczaj wyuczam się trudności na pamięć. Problem pojawia się gdy wracam do szkoły po np. feriach. Wtedy pojawia się błąd na błędzie i muszę je godzinami poprawiać. To, jednak nie jest mój największy problem.
Najgorzej jest z moją "ślepotą". Tak to nazywam. Podam prosty przykład:
Pani z matmy prosi mnie do tablicy. Prosty dział, na pewno wyliczę zadanie dobrze. Dyktuje mi równanie, posłusznie zapisuje. Np. 2x(3y+5y)-x=? No i mnożę nawias ale niestety choć widzę że koło "3" stoi "y", moje oczy nie widzą tego głupiego "y"! Właśnie tak zawaliłam kartkówkę z matmy.
Takie błędy zdarzają się wszystkim. Ale u mnie to normalka. Nie ważne jak bardzo jestem skupiona. To nie ma znaczenia. Tak po prostu jest. Samo przepisywanie jest w moim przypadku bardzo trudne. Czasem przepisuję jakieś wyrazy dwa razy, czasem jakieś omijam, czasem dodaję własne. Często dzieje się tak przez roztrzepanie i nieuwagę. Ja, natomiast nie mogę nic z tym zrobić. To znaczy jest jedna metoda.
Muszę napisać np. rozwiązanie takiego prościutkiego, powyższego równania i odłożyć je na jakiś czas. Po 20, 30 minutach wrócić do niego i sprawdzić, najlepiej policzyć jeszcze raz. Zadania domowe mogę tak rozwiązać ale na kartkówce, albo sprawdzianie ledwo zdążę wypełnić co trzeba. W każdym razie mam przerąbane bo najchętniej bym się tego pozbyła.
Najbardziej boli opinia ludzi. Bo oni często mnie wyśmiewają lub po prostu mówią, że to bzdury. Spotkałam się też z taką akcją, gdzie to nauczyciele dawali mi tzw. fory, w postaci pomocy na kartkówkach, czy łagodniejszej oceny pomyłek. Znajomi z klasy robili takie same błędy jak ja tylko liczba ich punktów była mniejsza. Mieli do mnie pretensje, choć starałam się im tłumaczyć o co chodzi.
Jestem tym zmęczona bo wiele rzeczy przychodzi mi przez to trudniej. Sama nauka zajmuje mi o wiele więcej czasu. A ten jest dla mnie bardzo cenny.
Dość o tym... nawet nie miałam w planach wywodu na temat dysleksji ale gdzieś musiałam wylać swoją złość i frustrację.
Najlepsze jest to, że bardzo chciałabym oderwać się na chwilę od szkoły ale obowiązki mnie przygniotły i mam czas tylko na książkę.
FUCK! straciłam poczucie czasu i właśnie powinnam być w drodze na warsztaty.
Właśnie tak wygląda mój dzień.

jeszcze tylko tabletka w dziwnym kształcie 
i głowa przestanie boleć. 



poniedziałek, 28 stycznia 2013

sobota, 26 stycznia 2013

miła niespodzianka w biedronce.

Zmieniłam wygląd i ten przynajmniej mnie nie denerwuje.
Na razie.

W poniedziałek idę do szkoły. Bardzo się cieszę!
Wiem, że to trochę głupie ale zawsze po dłuższej przerwie nie mogę się doczekać żeby przejść się po tym gimbusowym korytarzu.

Denerwuje mnie jedna myśl, która sprawia, że chcę żeby ta sobota trwała wiecznie. Kiedy już zacznie się szkoła to będzie tak trwać niezmiernie aż do Wielkanocy. Bosko. Ale chyba przyjmę to tak, jak ostatnio przyjmuję rzeczy, przez które się denerwuję. Czyli nie myślę o tym.
Nie sądziłam, że ta metoda się spiszę. Ale jak to ja - często się denerwuję. Muszę wtedy jakoś ogarnąć mój strach bo psuję tym sobie, a co gorsza innym, zabawę.
Bardzo denerwowałam się przed wyjazdem do Poznania w te ferie. Była tam moja ulubiona kuzynka ale mimo wszystko denerwowałam się, że będę sama. Powiedziałam sobie w tedy, że się tym nie przejmuję, wmówiłam sobie, że mam to w dupie. I przestałam się denerwować, a nawet całkiem fajnie się bawiłam.
Tym razem zrobię podobnie. Czemu nie?

Mimo wszystko, ten okres, który nadchodzi jest chyba najważniejszy w całym roku szkolnym. Szczególnie dla mnie. Mam tendencje do zawalania ocen na samym początku. To znaczy, staram się ale kiedy coś mi nie wyjdzie, nie poprawiam tego i tak psuje mi się średnia. Trudno mi się zmotywować do nauki i takietam. Ale tym razem chodzi o coś ważniejszego. Nie tylko o oceny, które wcale nie są takie ważne. Chodzi o mój cel, wytrwałość i samodyscyplinę. Chcę pokazać na co mnie stać.
Na końcu wakacji postawiłam sobie poprzeczkę. Nie ma mowy by jej nie przeskoczyć. Świadectwo z pierwszej klasy jest do kitu. Nijak nie odzwierciedla tego, co umiem. Dlatego, świadectwo z drugiej, najtrudniejszej klasy gimnazjum ma być z paskiem.
Dla mnie to już oczywiste.
Dlatego mam gdzieś to jak źle mi będzie, jak będę zmęczona, jak bardzo będę musiała się starać. Nie obchodzi mnie to bo muszę spełnić mój cel. I tyle.

Ja cie... To pewnie bardzo głupio brzmi. Zwierzenia kujona. -,-" Można pomyśleć, że moje podejście jest bardzo toksyczne ale wbrew pozorom, jest bardzo zdrowe.
Czasem muszę wypisywać takie rzeczy, żeby przypomnieć sobie o tym co myślę. Żeby żadne ważne postanowienie, myśl nie zagubiła się w chaosie w mojej głowie.

Więc trzymajcie za mnie kciuki bo nawet boję się pomyśleć co się stanie, kiedy przyjdzie koniec roku a moja średnia będzie tak niska jak ta teraz.

Stefan przypomniał mi...
przypomniał mi co to uzależnienie.


piątek, 11 stycznia 2013

nie sprawdzałam.

Postanowiłam się nie obijać.
Wczoraj wpadłam na pewien temat, który powinien byś dość ciekawy... Tak myślę.

W całym swoim życiu miałam dwa koszmary.
To chyba nie tak dużo?
Jeden z nich miałam w czwartej klasie. Dwa dni przed Wigilią. Ewa tu by ła i pozdrawia , oberwie mi się za to.Był taki straszny, że resztę nocy spędziłam z mamą. To były pierwsze święta bez wuja Piotra i miałam strasznego świra na punkcie śmierci. Do tego wszędzie puszczali fajerwerki i przypomniał mi się okropny horror, który oglądałam w wakacje przed czwartą klasą.
Zatem,  sen zawierał  wszystko czego się bałam : śmierć, fajerwerki, okropna dziewczynka z horroru i parę innych przerażających rzeczyc.z Namalowałam obrazek z tym snem i wkleiłam do pamiętnika. To był mój pierwszy koszmar.
Drugi przyśnił mi się na początku grudnia. Moi rodzice oglądali jakieś filmy w telewizji i natknęli się na ostatnią cześć Harrego Pottera.Oglądaliśmy go razem. Zasnęłam na momencie, gdy Harry zabijał Voldemorta. Spałam już do końca filmu. Kiedy puścili napisy tata wysłał mnie do łóżka. Ogólnie w grudniu bardzo zbliżyłam się do taty bo spędził cały miesiąc w domu. Gotował mi obiady i zawoził mnie do szkoły. Spędziliśmy razem większość . Spędziłam z nim na prawdę fajny czas.
Płakałam przez sen!
Voldi miał calutką moją rodzinę, w tym babcię i ukochaną kuzynkę a moim tatą machał mi przed nosem.
Oczywiście sam Voldemort mnie nie przeraża. Zatem moja kochana podświadomość musiała coś zrobić żeby jednak mnie przerażał. Więc pokazał swoją twarz, której daleko było od zwykłej twarzy Voldiego. To była mieszanka dementorów i klauna. W każdym razie bardzooo się bałam i następnego dnia nie spałam. Co w moim przypadku jest dość dziwne.
Ja zawsze śpię, a jeśli nie to znaczy, że jest ze mną na prawdę źle. Śpię jak się z kimś pokłócę, jak czegoś się boję, jak mam doła po prostu zawsze. Nie zdarzają mi się nieprzespane noce. Zawszę śpię minimum 5 godzin. Moim rekordem jest wakacyjny sen, który trwał 14 godzin.
Co do wakacji to przez jakiś czas interesowałam się snem. Czytałam poradniki jak zawładnąć nad tym co mi się śni. Nawet udało mi się wyreżyserować całkiem miłą wizję ale zapłaciłam za to następnego dnia.
Nie polecam takich zabaw. Nazajutrz próbowałam powtórzyć swój wyczyn ale miałam poważne kłopoty z  odgadnięciem co dzieje się na prawdę, a co jest tylko snem. Rano okazało się, że przez sen wylałam szklankę z wodą i popsułam telefon. Na szczęście dwa dni później przyszła przesyłka z nowym.
W każdym razie byłam dość przerażona.
Wracając do reżyserii snów, muszę przyznać, że to całkiem przyjemne. Miałam ochotę na wycieczkę nad morze. No i w śnie się tam przeniosłam. Rzecz w tym, że piasek, woda czy zapachy były takie jak nad morzem. Czułam się jakbym autentycznie tam była. W internetowych poradnikach uprzedzali, że doznania mogą być wyraźne ale nie przypuszczałam, że aż tak. Ale długo po tym miałam bardzo dziwne sny, może jeszcze do tego wrócę bo to ponoć dobrze wpływa na kondycję umysłu, ale na pewno nie teraz.
Mój dzisiejszy sen nie miał sensu, czyli tak jak powinno być :)

zanosi się na burzę. 

środa, 9 stycznia 2013

of this land.

Jestem chora!
Usunęłam ostatni post booo stwierdziłam, że troszkę się zagalopowałam. Nie zmieniłam zdania w tej sprawie ale to nie znaczy, że mam pisać takie rzeczy w internecie. Postanowiłam nie mieszać. 

Jestem zła bo moim ulubionym zajęciem podczas choroby jest oglądanie serialów na iitv i śpiewanie piosenek. Niestety odcinki nie chcą się buforować a za każdym razem,gdy chcę coś zaśpiewać dostaje ataku kaszlu i gardło boli mnie 100 razy mocniej niż wczoraj. Bogunia mówi że mam taki głos, że obije mi mordę jak powiem słowo. Zamilknę : )

Jeestem bardzo zmęczona, skończę sezon suborgatory i idę spać.
Muszę zadzwonić do Ewy po lekcje i pouczyć się geografii.

Jestem bardzo dobra w unikaniu tego co czuję. Po poniedziałkowej porażce nie czuję nic.

windmill windmill.