czwartek, 27 grudnia 2012

old bike.

Obgryzam kabel od słuchawek...
Rzadko zdarza mi się tak siedzieć w czwartkowe popołudnie w wygodnych ciuchach i marzyć o czymkolwiek do roboty. Tak.
Nie mogę usiedzieć na miejscu. Wszędzie mi jakoś tak źle.

Nie wiem o czym powinnam tu napisać. Nie mam pojęcia. Po pierwsze, nie wiem czy potrafię to ogarnąć, w jakikolwiek sposób opisać. No i po drugie, myślę że to nie pasowałoby tu. takie rzeczy już nie są w moim stylu.
Nie ważne.

Całymi dniami nic nie robię. Nie pamiętam już kiedy zjadłam porządny posiłek w całości. Zawsze zostawiam coś na talerzu. To też nie w moim stylu. Jednak i tak mam wrażenie że jem dużo. Za dużo.
     Znowu piszę o czymś co nie jest warte uwagi. Powinnam tu nie wracać, dopóki nie będę miała czegoś do powiedzenia.

Moja siostra ogląda jakieś bzdury w telewizji leżąc na moim łóżku, dobrze. Niech już sobie leży.

Nie. Znowu nic nie wyjdzie -,-"
Jestem pusta i nic we mnie nie żyje.
Łudząco podobnie do Anny-Natalii.

na serio usycham? 

niedziela, 16 grudnia 2012

Give me love.


Ojejku.... Dużo się dzieje. Do zobaczenia za tydzień.
Choć mam nadzieję że jeszcze się pojawię.  






Proszę, trzymajcie kciuki. 








piątek, 14 grudnia 2012

end of times?

Klasowa wizyta na lodowisku - +10 dla nastroju świątecznego
Wytarzanie w śniegu - +15 dla nastroju świątecznego
Zmarznięte wszystkie części ciała - -3 dla nastroju świątecznego ( i nie tylko :D)

Dziś był ostatni lekcyjny piątek w tym roku! o ja cię...
Mam już dość gadania o szkole-bo wszyscy pytają tylko o to, a jak już pytają co u mnie, i ja mówię o szkole.
Paradoks.
Zatem temat szkoły przemilczymy w dość bezczelny sposób i płynnie przejdę do rozkminy nad czasem, która to zawsze łapie mnie w okolicach zimy.
Też tak macie, że kiedy jesteście w trakcie jakiegoś przełomowego zdarzenia, np. rozpoczęcie szkoły (w moim przypadku gimnazjum) na nudnej przemowie dyrektorki bierze was na myślenie? Mnie wcześniej, czy później przychodzi do głowy dziwny pomysł, który pozwala mi zauważyć, że ten czas jednak płynie. Myślę sobie w tedy jaka będę zimą, co będę robić w sylwestra, jakie będzie moje samopoczucie kiedy nadejdą wakacje... ? No i zawsze mówię sobie, że pomyślę o tym nudnym przemówieniu zimą, w sylwestra, latem...
Zawsze mnie to przeraża bo nie raz przechodzimy trudności, cieszymy się i płaczemy. I ta chwila, która się dzieje jest dla nas taka ważna, nieśmiertelna. Ale kiedy już wypali się, nadchodzi następna i następna. I te poprzednie nie mają już najmniejszego znaczenia. Są już marnym wspomnieniem, które potrafi tylko egzystować. Nic więcej nie potrafi nam dać.
Nie żeby coś ale trochę przerażają mnie te wizje końca świata, które "ma" nadejść za tydzień. Osobiście wieżę w Biblijny koniec świata, Dlatego 12.21.2012 nie robi na mnie wrażenia. Jeszcze nie powiedziałam tego na głos ale mocno przestraszyłam się kiedy zdałam sobie sprawę, że wszystko może się kończyć od tak. W ciągu sekundy całe moje starania o cokolwiek zapadną się pod ziemię.
Przeraziłam się, wcale nie spodobałoby mi się to, jak przeżyłam moje 14 lat funkcjonowania w szarym świecie. Ale na szczęście szybko zdaję sobie sprawę że to wcale nie jest najważniejsze. W końcu jestem człowiekiem wierzącym, pełnym nadziei w życie wieczne, które jest o wiele ciekawsze niż to tutaj.
Zatem czas pogrzebać moje troski o nic i położyć się spać.
Tak?
W końcu jutro bardzo ważny dzień.
Psie dni mają się skończyć.

"Doskonały plan"? Może to jednak miało sens! 


czwartek, 13 grudnia 2012

e team,

What's up?

Ciężkooo.
Szkoła mnie męczy i jeśli już mam czas na cokolwiek, to spanie i czytanie. Choć nie powiem, marnotrawię czas na gapienie się w sufit. Codziennie. Od kont pamiętam. Oj tak.

Samo przebywanie w szkole sprawia mi ogromną przyjemność. Właściwie to jest tak codziennie ale w ciągu tego tygodnia było jeszcze kilka bonusów. Jednym z nich jest epidemia chorób wśród nauczycieli i nieustające próby na jasełka. Nauczycieli nie ma i nie ma. Zastępstw na IIb przybywa. Pięknie.
Na przerwy nas nie wywalają z powodu minusowych temperatur. Wszystkie grzejniczki są ciepłe (no może wszystkie, oprócz tych na poddaszu). Kawa w sklepiku potaniała i mam nowe słuchawki!
Natomiast dopiero po szkole się zaczyna. Mam pełno rzeczy do roboty i ani chwili do stracenia. A robię to cały czas. ^ ^ Jutro mam sprawdzian z niemieckiego i to co że nic nie umiem?. Nauczę się jakoś, szybko.
Nie wiem czemu, szkoła mnie męczy, choć jak zawsze bawię się tam w najlepsze.
Za to przez nieobecność nauczycieli, z przyjemnością wstaję o 8.03 a nie o 6.50. Moim budzikiem jest telefon obijający się o łóżko i drewniane pudełko. Wolę wychodzić z domu jak jest już jasno.

Jestem głodna. Zjadłam już bardzo dużo ale i tak jestem głodna. Gdzie tu logika?
Na obiad miałam makaron i pyszny serowy sos z paczki. Nie było źle choć osobiście bardziej przepadam za potrawami wymagającymi troszeczkę więcej składników niż woda, makaron i magiczny proszek w cenie 2.39 zł.
Moim ukochanym daniem, który mogłabym jeść całe życie jest lazania! Tak, tak. Moja mama robi najpyszniejszą lazanie na świecie. Zajadamy ją zawsze w soboty i uważam, że nikt nie jest w stanie zrobić tak pysznego sosu beszamelowego jaki robi moja mama, z zamkniętymi oczami.
Uwielbiam też zupę brokułową z kurczakiem. Ogólnie bardzo lubię zielone warzywa, tak bardzo znienawidzone przez dzieci... Szpinak i brukselki są na serio dobre xD NO I KOCHAM KUKURYDZĘ!
Jednak najpyszniejszym daniem jakie zjadłam są naleśniki z kurczakiem, serem i brokułami. Jadłam je, niestety tylko dwa razy.
Czasem wybieramy się nad jezioro do takiego miasteczka dla turystów nad jeziorem. Przy główniej alei była bardzo tania restauracja to wdzięcznej nazwie "Naleśniki"
Przystojny pan robił je na moich oczach i podał na śmiesznym talerzu. Niestety więcej już ich nie zjadłam, a z chęcią bym to powtórzyła.

Jeśli chodzi o słodkości to zdecydowanie kocham się w bananach i czekoladzie. Choć uwielbiam też cytrusy za ich cudowny zapach i dziwny smak. Nienawidzę mango. Mango jest mdłe.
Najbardziej na świecie lubię tartę jabłkową mamy Marty i pyszne muffiny czekoladowe z bananami. Kocham też brzoskwiniowy tort od takiego śmiesznego pana cukiernika.
Uwielbiam makowiec i sernik (bez rodzynek!). Zjadłam też kiedyś pyszne, orzechowe ciastka.

Jak już tak gadam o jedzeniu to może dorzucę coś o napojach.
Nie przepadam za herbatami. W moim przypadku to skomplikowane xD Rzecz w tym, że kiedy herbata jest gorzka ma taki wyjątkowy smak, aromat... Ale jest gorzka! Ale kiedy już dodam do niej cukier to traci aromat i smakuje jak wrzątek z cukrem. Trudno mi dogodzić ale moje wymagania spełniają tylko trzy rodzaje herbat: najzwyklejsza z cukrem, cytryną i miętą; miętowa i  moja ukochana melisa.
Na zimno uwielbiam soki jabłkowe, które są lepsze niż same jabłka i kompot z czarnej porzeczki. Kocham też zieloną Pycholandię (nazywana przeze mnie Psycholandią) i cole z biedry.


Tymczasem czas leci a niemiecki sam się nie przerobi.
Miałam też dziś w planie przeczytać książkę. Tak tak.
Ale na szczęście dowiedziałam się że jutro mam tylko sprawdzian z niemieckiego i chemię, reszty lekcji nie ma więc jutrzejszy dzień też będzie lajtowy.


Moje usta będą suche, aż umrę. 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Tag.

Po długim unikaniu myślenia o moich problemach zderzyłam się ze ścianą i jestem wyjątkowo zła i zmęczona. Jakoś sobie radzę więc nadszedł czas na ŚWIĄTECZNY TAG!
Zostałam zatagowana przez Lulu Kowalec! ( http://littlefre4k.blogspot.com/ )
Dziękuję serdecznie!

Mam listę pytań i z tego co wiem na temat tagów muszę na nie odpowiedzieć i kogoś zatagować.
Let's start:

1.Kiedy zaczynasz przygotowywania do Bożego Narodzenia?

Tak na serio to chyba dzień przed szkolnymi wigiliami. W tedy mam zwyczaj pakowania prezentów nie tylko  dla osoby której kupuję prezent do szkoły, ale i znajomym oraz rodzinie :D Sprzątamy w tedy dom i robimy najpyszniejsze pierniki pod słońcem.

2.Posiadasz kalendarz adwentowy?

Tak! Tata mi kupił w Polo Markecie z Guffim, Myszką Miki i Kaczorem Donaldem!

3.Jakie są twoje ulubione filmy świąteczne?

Zdecydowanie "Grinch". Wersja animowana też jest super!

4.Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne?

Pamiętam jak spędzałam święta u sąsiadów. Mięli tam choinkę na stoliku z nowiutkimi bombkami. Razem z moją kuzynką biegałyśmy po mieszkaniu i ona zahaczyła sukienką o choinkę, która przewróciła drzwi i leżała tak rozpłaszczona pod choinką i drzwiami. Później jej siostra płakała bo zbiła wszystkie bombki xD

5.Jak wygląda Boże Narodzenie w twoim domu.

Dość tłocznie. Sama wigilia jest cicha bo jestem tylko ja, moi rodzice, babcia i siostra. Dopiero później zjeżdża się cała rodzina i siedzimy razem aż do Pasterki, na którą też idziemy razem ^ ^

6.Co najbardziej lubisz w Świętach Bożego Narodzenia?

Myślę, że najfajniejsze jest to że mogę całymi wieczorami czytać książki, włóczyć się po zaśnieżonym osiedlu i jeżdżenie na łyżwach.

7.Czy masz jakieś tradycje?

Oprócz tych oczywistych (takich jak opłatek czy choinka) to oglądamy całymi dniami filmy a wieczorami wspólnie czytamy książki.

8.Jakie są twoje ulubione piosenki świąteczne?

Kocham. http://www.youtube.com/watch?v=2e5TYdNqJ8M  <3

9.Jaką będziesz miała choinkę ?

Od kąt pamiętam tą samą ^ ^

10.Jaki jest twój ulubiony zapach świąteczny?

Pomarańcza i goździki!

11.Jaki kolor lampek choinkowych lubisz najbardziej?

Niebieski!

12.Odliczasz czas do świąt?

Niee bardzo ale dowiedziałam się dziś w szkole, że zostało 14 dni ;)

13.Ulubiony zimowy lakier do paznokci?

Maluję paznokcie tylko w wakacje .

14.Ulubiony zimowy napój?

Zimowe soczki i melisa.

15.Jak wygląda twój pokój podczas okresu świątecznego?

Lampki wiszą cały rok. Czasem pojawiają się jakieś bombki.
Jak byłam mała, zawsze na jednej z półek układałam żłóbek z choinką. Zrezygnowałam z tego bo jakoś tak nie chciało mi się później po tym sprzątać.  xD

Czas zatagować!
Do zabawy zapraszam :
Phi jako odpowiedź na wszystko i  Ola:)


A tak ogólnie to poddaję się szkole. Może i dobrze, że to wszystko nawarstwiło się właśnie tego tygodnia.


piątek, 7 grudnia 2012

Mamamaj!

O jejku! Ile błędów! Wszędzie błędy. Musiałabym posiedzieć kapeńkę dłużej nad każdym wpisem ale nie mam czasu! Wcale-a-wcale.

I spadł śnieg! Mój tata miał racje! I jest go taaaaaaaaaaaaaak dużo! W szkole gimbusiaki robią sobie wojny.  A ja sobie chodzę po boisku i czasem obrywam. Ale jest na serio fajnie. Gorzej jak taki, tam Krystian walnie taką, tam panią od niemieckiego! Co tam!

A wczoraj były mikołajki i przyszedł do mnie Mikołajkowy Kurier i przyniósł mi paczuszkę z prezentem *___*
Jestem szczęśliwa i zmarznięta.

Tylko na tyle mnie dziś stać xD

środa, 5 grudnia 2012

Czupaczups.

Krystianie, Władysławie Jagiełło! Notka o świętach będzie później ;*

Przed chwilą dostałam prezent od św. Mikołaja i dostałam moją ulubioną czekoladę. Koooooocham Cię Mikołaju! Na szczęście, myślę, że do końca tygodnia powinien dojść mój kochany prezent w postaci ukochanej książki.   Trzeba jeszcze zmówić płyty pod choinkę dla Bugi, Ewy i Krystiana :>

I...i nadszedł ten dzień, w którym otrzymałam kartę z ocenami -,-" Zero jedynek, jedna dwója, zdecydowanie za dużo trójek. ZDECYDOWANIE. Nic niestety już nie zmienię za dużo ale z matmą może jeszcze coś wyczaruję.

Książki książki książki.
Właściwie wszystkie, jakie pożyczyłam od Marty są moimi ulubionymi. Jak idę po książkę do jej pokoju to czuję się jak w bibliotece. Tylko takiej super fajnej.
Ale jednak ta pierwsza, którą przeczytałam dziś należy do mojej ulubionej.
Mówiąc ogólnie o książkach, to muszę się przyznać że lubię te z banalną historią miłosną i przeszkodą, która będzie wieczna, tak jak i uczucie. Tyle że uczucie zawsze jest silniejsze i codziennie, przez całą wieczność będzie pokonywał przeszkodę.
Oczywiście, jak można się domyślić, mówię o historii opowiadającej o pięknej, nieśmiałej i grzecznej dziewczynie, której życie, nagle, od tak zmienia. Zaczyna się od spojrzenia, po raz pierwszy w Jego czekoladowe oczy. Nagle okazuje się że kocha go nad życie ale On odrzuca Ją bo jest draniem. Ale nie!
On tak naprawdę też Ją kocha, ale właśnie dlatego, odrzuca ją bo wie, że jego mroczna tajemnica może ją skrzywdzić. -,-" No bo przecież On jest wilkołakiem, aniołem, niebiańskim ogarem, demonem i wreszcie-wampirem!
Tak xD Zabrzmiało jak streszczenie książki. Ale mnie na serio wzruszają takie historie. Bo kiedy je czytam mam wrażenie, że wszystko jest na miejscu. Że ten bohater powinien umrzeć a ona teraz powinna się z nim pokłócić. Wszystko jest takie idealne, nawet jeśli dzieje się źle.
Najbardziej w książkach lubię gdy autor tworzy świat. Mistrzem takiego budowania była J.K. Rowling. Zbudowała Hogwart od podstaw, przebudowała Londyn i urodziła tylu bohaterów!
Szczerze, na początku szukałam książki, która dorównała by Harremu ale po tylu przeczytanych książkach mówię wielkie NIE!
Mimo wszystko, moją ulubioną książką nie jest HP. Jest nią Dziedzictwo Mroku. Historyjka o podobnej fabule, jaką opisałam na początku. Mimo wszystko uważam że różni się od reszty swoją dojrzałością i zdecydowanie lepszą akcją. Miłość epicko kwitnie ale gdzieś tam obok wilkołaki (bo właśnie o nich jest ta książka) toczą bój.
Muszę, jednak dodać coś o wampirach. Próbowałam przeczytać sagę Błękitnokrwistych ale niestety akcja siadła i wszystko jakoś wlokło się jak flaki z olejem. Na początku mojej pasji do czytania bardzo banalnych historyjek było kilka książek o wampirach ale wypijanie krwi wcale mnie nie kręci. Może dlatego że zdecydowanie za dużo wampirów w tym świecie?

pozdrawiam moją bibliotekę. 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

You don't, I do.

A w czwartek przyjdzie Mikołaj!
Joł Joł!

Wszyscy kochają prezenty!
 Najfajniejsze są od tych najbliższych. Nie jeden raz byłam pod wrażeniem prezentów od przyjaciół (i to nie koniecznie prezentów gwiazdkowych). Czuje się super fajnie, kiedy dostaję coś o czym wspomniałam kiedyśtam, gdzieśtam. Nawet nie pamiętam kiedy.
Mam swój ulubiony prezent, który zwalił mnie z nóg i strasznie zaskoczył. Na (chyba) dwunaste urodziny od Ewy, Marty i Bugi otrzymałam pełno dziwnych bibelotów. Wpadły na ten pomysł po tym jak powiedziałam że mój pokój wcale, a-wcale nie odzwierciedla mnie. Chodzi o to, że gdyby ktoś spytał mi się co chcę dostać w prezencie nigdy nie powiedziałabym, że marzę o metamorfozie pokoju. Nawet zapomniałam że coś takiego powiedziałam. Nie dość że prezent był jak najbardziej niespodziewany, to jeszcze udany!
Na serio - to był prezent w 100% trafiony.
Najbardziej spodobało mi się to, że sama nie wiedziałam że go chcę. To tylko następny dowód na to że czasem inni znają nas lepiej niż my.

Co do prezentów gwiazdkowych, to owszem kiedyś tworzyłam z mamą długie listy do Gwiazdora. Mama wkładała je do koperty i mówiła że wrzuci ją do skrzynki pocztowej.
Zawsze dostawałam z niej jedną rzecz. Tylko jedną. Nie pamiętam co do było ale kiedyś dostałam super mały domek dla lalek z malutkimi lalkami, basenem, samochodem, meblami. Był wielkości plecaka i był najlepszym prezentem z dzieciństwa.

W zeszłym roku, zdałam się na inwencję rodziców. Chciałam wiedzieć jak dobrze znają mnie, moje zainteresowania i inne takie. Byłam zadowolona ze szlafroka. Zawsze podkradałam go mamie a sama o takim marzyłam. Przesiedziałam w nim cały wigilijny wieczór. Dostałam też dwie książki. Tu z przykrością muszę stwierdzić że nie do końca przypadły mi do gustu.
Ale i tak miałam super frajdę oglądając wszystkie ilustracje i takie tam.

W tym roku mam kilka rzeczy, które chciałabym dostać. Nie są one zbyt drogie i wyszukane. Książka, farbki... no i to chyba tyle. Chciałam jeszcze dostać płyty Bombay Bicycle Club. Agnieszka powiedziała że pomyśli nad prezentem dla mnie i weźmie to pod uwagę. Zatem cieszę się niezmiernie!
Ogólnie podchodzę do tegorocznych świąt bardzo symbolicznie. Wszystko co dostanę będzie dla mnie cenne i wszystko przyniesie mi radość.
Ale sama też muszę się postarać o prezenty.
Nie mam zbyt wielu środków, ograniczają się do kilku, kilkunastu złotych na osobę ale to nie ważne! Coś wymyślę  ^ ^

Tymczasem adwent się zaczął i trzeba pomyśleć na postanowieniami.
Pomyślę.

brzydzę się kłamstwami. 

 http://www.youtube.com/watch?v=EYzM6vSmb1A&list=LL7r66nyMGuHtESwJGygsiRg&feature=mh_lolz

niedziela, 2 grudnia 2012

Lumpers.

Nie mam pojęcia czy ktokolwiek skumał co napisałam w ostatnim poście ale co tam.

Często tak mam (zazwyczaj jak jakaś notka nie za bardzo mi wyjdzie), że zastanawiam się po co tak na prawdę piszę. Zawsze dochodzę do tego samego wniosku.
Zaczynając od tego, że normalni ludzie rozmawiają z przyjaciółmi, rodziną a nie komputerem. Co tam!
Później mówię sobie że gdybym miała bezsensownie paplać o wszystkim co tu piszę swoim przyjaciołom, to wcześniej, czy później po prostu by mnie mieli dość ^ ^ (pozdrawiam serdecznie)
Zatem są rzeczy, o których tak po prostu się rozmawia. Gdzie zatem mam o nich powiedzieć, napisać? Na blogu!
No ale nie wszyscy mają blogi, załatwiają to w swojej głowie i po sprawie.
I tu zawsze nadchodzi myśl ostateczna, którą zawsze kończę temat.
Myślę w dość skomplikowany sposób i najzwyczajniej w świecie, nie dałabym rady ogarnąć wszystkiego w głowie. Pisząc nadaję swoim myślą jakiś kierunek, konkretny temat. Wypowiadam się i jakoś to wystarcza.
Piszę o różnych rzeczach, w różnych miejscach. Mam photobloga, przeznaczonego dla znajomych, krótko piszę o tym co u mnie jak się czuję. Dużą wagę przykładam do zdjęć. Mają pasować do danego dnia. Strasznie lubię czytać stare posty i przypomnieć sobie jak to było 2 grudnia rok temu.
Mam jeszcze tego bloga, o którym wie zdecydowanie mniej osób, posty są dłuższe, zazwyczaj mają też motyw przewodni.
Jestem też dumną posiadaczką pamiętnika! Choć unikam ten nazwy, owszem mam dziennik, w którym jest wszystko. Pozwalam sobie na błędy ortograficzne, pisanie o bzdurach i twórcze bełkoty. Prowadzę go od 6 grudnia  2008r.
Byłam strasznie zirytowana bo nie dostałam na mikołajki tego czego chciałam - kinderniespodzianki. Byłam w czwartej klasie a to był jeden z poważniejszych problemów jakie miałam.
Musiałam się wygadać. xD Jako czwartoklasistka bez kinderniespodzianki czułam się niezrozumiana i wydałam ostatnie dwa złote na zeszyt.
Do dziś po niego sięgam jak mam problem.

W tym wszystkim chodzi o to, że jestem osobą, która wbrew pozorom ma dużo do powiedzenia i nie lubi milczeć.
Zatem. Kiedy coś mnie wkurzy, siedzę cicho. Swoje zdanie zapisuję gdzieś indziej. Nie wiem czy to dobra, czy zła cecha... No ale jest moja,

kocham karmelową milkę.  




sobota, 1 grudnia 2012

a lot of monster.

Bardzo męczący dzień.
Założę się że będę pisać bez ładu...    Życie.
Zaczęło się od poranku ze spongebobem i kanapeczką z szynką. Miło. Oglądałam jeszcze jakiś program o nieodpowiedzialnych nianiach. Stwierdzam iż jeśli już będę miała dzieci, zatrudnię mamę jako nianię. Tak. Później trzeba było iść do lekarza i czekać niecałą godzinę aż lekarka łaskawie ruszy się i przyjedzie, a jak już przyjechała to trzeba było czekać na swoją kolej. Mniamuśnie.

Po powrocie do domu musiałam posprzątać i sprzątałam do drugiej. Spoko. Ogarnęłam fbl, yt i fb. Dodałam coś na Tumbrla. Jakoś tak o trzeciej ogarnęłam włosy i znów weszłam na Tumbrla. ^ ^
Powoli przychodzili goście ale jakoś mi się nie chciało iść. Później przyszedł Piotr i wręczył mi kamerę. Byłam kamerzystą *____*

Taak.

Gdzieś słyszałam że ideały kobiece, czy męskie nie istnieją. A figa! Istnieją. Każdy ma inny ideał. Mój byłby ... hym. Musiałabym dostosować do wieku.
Zaczynając od cech fizycznych (które są bardzo ważne - nie oszukujmy się) to najważniejsze, wyższy ode mnie. To znaczy nie niższy.
Krótkie włosy, czemu nie? Ale nie takie super krótkie. If you know how i mean!
Oczy, kurcze nie ważne! Oczy byle jakie. Byle ładne.
Lubię ludzi z mocno zarysowaną szczęką. Z mocnymi rysami. Uwielbiam pieprzyki. Akceptuję wszystkie które pod względem wielkości, mieszczą się w wiadomej normie.
Lubię duże dłonie i nie lubię mocno zarysowanych mięśni. Albo tylko troszeczkę widoczne, albo totalny ich brak. Bardzo chudzi są spoko. Lubię też okulary.
Może wypisywanie tego nie jest zbyt dojrzałe. Ale nie chodzi mi o to żeby wszystkim pokazać że przecież jestem płytka i przywiązuję dużą wagę do wyglądu. Bo jeśli pomyśleć o takiej jednostce: chudej, wysokiej, łandookiej, dużo dłoniej - to znając ludzkie szczęście, będzie to pokraka życiowa, lub co gorsze zakochany w sobie, bezuczuciowy kretyn.
Zatem w ten sposób, bardzo zgrabnie przechodzimy do drugiego aspektu, który wymaga więcej skupienia i uwagi. Przynajmniej z mojej strony.
Kto nie lubi opiekuńczych, wrażliwych, inteligentnych, stanowczych i stałych w uczuciach osób? Ja uwielbiam a w szczególności u facetów.
To jest mój ideał. Ale pamiętajmy o najważniejszym.Ideał to coś co nie może się równać z prawdziwym uczuciem. Prawdopodobnie nie wiem co mówię. Nigdy takowego nie doświadczyłam. Ale dokładnie wiem co mówią ludzie. Książki. Życie. Sami nie wiemy co jest dla nas dobre. Albo nie. Myślimy że wiemy, lecz nie zmieniamy zdanie, gdy spotka nas to co tak na prawdę takie jest. Tyle że różni się od tego o czym myśleliśmy.

Chciałabym żeby to co napisałam miało jakiś sens. W każdym razie, kiedy układałam to w głowie brzmiało ok.
Przeczytałabym i poprawiła ale już nie ma czasu. Jestem bardzo zmęczona.
Zatem:
Wszystkiego najlepszego babciu. Wyglądałaś dziś pięknie .
Wita serdecznie niedzielo.


szczerze, to nawet chcę się pokłócić. Może to otworzy Ci oczy.