Ciężkooo.
Szkoła mnie męczy i jeśli już mam czas na cokolwiek, to spanie i czytanie. Choć nie powiem, marnotrawię czas na gapienie się w sufit. Codziennie. Od kont pamiętam. Oj tak.
Samo przebywanie w szkole sprawia mi ogromną przyjemność. Właściwie to jest tak codziennie ale w ciągu tego tygodnia było jeszcze kilka bonusów. Jednym z nich jest epidemia chorób wśród nauczycieli i nieustające próby na jasełka. Nauczycieli nie ma i nie ma. Zastępstw na IIb przybywa. Pięknie.
Na przerwy nas nie wywalają z powodu minusowych temperatur. Wszystkie grzejniczki są ciepłe (no może wszystkie, oprócz tych na poddaszu). Kawa w sklepiku potaniała i mam nowe słuchawki!
Natomiast dopiero po szkole się zaczyna. Mam pełno rzeczy do roboty i ani chwili do stracenia. A robię to cały czas. ^ ^ Jutro mam sprawdzian z niemieckiego i to co że nic nie umiem?. Nauczę się jakoś, szybko.
Nie wiem czemu, szkoła mnie męczy, choć jak zawsze bawię się tam w najlepsze.
Za to przez nieobecność nauczycieli, z przyjemnością wstaję o 8.03 a nie o 6.50. Moim budzikiem jest telefon obijający się o łóżko i drewniane pudełko. Wolę wychodzić z domu jak jest już jasno.
Jestem głodna. Zjadłam już bardzo dużo ale i tak jestem głodna. Gdzie tu logika?
Na obiad miałam makaron i pyszny serowy sos z paczki. Nie było źle choć osobiście bardziej przepadam za potrawami wymagającymi troszeczkę więcej składników niż woda, makaron i magiczny proszek w cenie 2.39 zł.
Moim ukochanym daniem, który mogłabym jeść całe życie jest lazania! Tak, tak. Moja mama robi najpyszniejszą lazanie na świecie. Zajadamy ją zawsze w soboty i uważam, że nikt nie jest w stanie zrobić tak pysznego sosu beszamelowego jaki robi moja mama, z zamkniętymi oczami.
Uwielbiam też zupę brokułową z kurczakiem. Ogólnie bardzo lubię zielone warzywa, tak bardzo znienawidzone przez dzieci... Szpinak i brukselki są na serio dobre xD NO I KOCHAM KUKURYDZĘ!
Jednak najpyszniejszym daniem jakie zjadłam są naleśniki z kurczakiem, serem i brokułami. Jadłam je, niestety tylko dwa razy.
Czasem wybieramy się nad jezioro do takiego miasteczka dla turystów nad jeziorem. Przy główniej alei była bardzo tania restauracja to wdzięcznej nazwie "Naleśniki"
Przystojny pan robił je na moich oczach i podał na śmiesznym talerzu. Niestety więcej już ich nie zjadłam, a z chęcią bym to powtórzyła.
Jeśli chodzi o słodkości to zdecydowanie kocham się w bananach i czekoladzie. Choć uwielbiam też cytrusy za ich cudowny zapach i dziwny smak. Nienawidzę mango. Mango jest mdłe.
Najbardziej na świecie lubię tartę jabłkową mamy Marty i pyszne muffiny czekoladowe z bananami. Kocham też brzoskwiniowy tort od takiego śmiesznego pana cukiernika.
Uwielbiam makowiec i sernik (bez rodzynek!). Zjadłam też kiedyś pyszne, orzechowe ciastka.
Jak już tak gadam o jedzeniu to może dorzucę coś o napojach.
Nie przepadam za herbatami. W moim przypadku to skomplikowane xD Rzecz w tym, że kiedy herbata jest gorzka ma taki wyjątkowy smak, aromat... Ale jest gorzka! Ale kiedy już dodam do niej cukier to traci aromat i smakuje jak wrzątek z cukrem. Trudno mi dogodzić ale moje wymagania spełniają tylko trzy rodzaje herbat: najzwyklejsza z cukrem, cytryną i miętą; miętowa i moja ukochana melisa.
Na zimno uwielbiam soki jabłkowe, które są lepsze niż same jabłka i kompot z czarnej porzeczki. Kocham też zieloną Pycholandię (nazywana przeze mnie Psycholandią) i cole z biedry.
Tymczasem czas leci a niemiecki sam się nie przerobi.
Miałam też dziś w planie przeczytać książkę. Tak tak.
Ale na szczęście dowiedziałam się że jutro mam tylko sprawdzian z niemieckiego i chemię, reszty lekcji nie ma więc jutrzejszy dzień też będzie lajtowy.
Moje usta będą suche, aż umrę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, pisz.