W domu pachnie plackiem.
Na obiad mamy pyszne roladki, moja mama z nich słynie.
Lada chwila przyjedzie wuja. Kochany, starszy braciszek mamy i najdroższy synek babci.
Kompan mojego taty i chrzestny mojej siostry.
Tylko ja nie mam z nim nic wspólnego. Nieważne.
Kiedyś miał takiego psa. Nazywał się Maks. Ale zdechł.
Dzięki ci Boże za piekarnik. Mama się czai i karze mi się uczyć. -,-"
Nie napisze dziś nic.
Gdybym tylko mogła - zrezygnowałabym ze snu. Nie chcę żeby śniło mi się to, o czym już dawno powinnam zapomnieć.
Podświadomość resztkami sił walczy o swoje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pisz, pisz.